Postanowiliśmy coś z tym zrobić…
Rozmowa z Panią Prezes Fundacji „Felineus”, Wiolettą Szajnar
Kto, kiedy i dlaczego postanowił założyć Fundację Felineus?
Pomysł założenia Fundacji pojawił się już kilka lat temu. Niestety wtedy było nas za mało. Przez kilkanaście lat (w tej chwili to już chyba ok. 15 lat) pomagaliśmy zwierzętom sami (moja rodzina i znajomi) na mniejszą skalę. Jednak widząc narastające problemy zwierząt bezdomnych, obojętność ludzi na ich krzywdę postanowiliśmy coś z tym zrobić. Zebrała się nas już spora grupa i końcem roku 2011 zapadła ostateczna decyzja o założeniu Fundacji Felineus. Nie chcieliśmy robić nikomu konkurencji (bo i takie opinie usłyszeliśmy po opublikowaniu informacji o powstaniu nowej Fundacji) tym bardziej, że nie potrafimy wytłumaczyć sobie tego, w jaki sposób działania mające na celu pomoc bezdomnym zwierzętom można traktować w tych kategoriach. Dla nas jest to niedorzeczne.
Sformalizowanie naszych działań miało na celu pełniejszą pomoc, opiekę nad bezdomnymi zwierzętami, rozpoczęcie działań edukacyjnych. Jako Fundacja mamy większe możliwości i pole manewru np. w występowaniu przeciwko osobom łamiącym Ustawę o ochronie zwierząt.
Kim są jej założyciele?
Fundacja to nie tylko założyciele – Wioletta Szajnar i Jakub Łętek. To tak naprawdę spora grupa ludzi, którzy wspólnie decydują o jej losach i wspólnie pracują na jej sukces. Cieszy nas to, że tych wspaniałych ludzi w szeregach Fundacji jest coraz więcej oraz to, że każdy z nas robi to wszystko zupełnie bezinteresownie (zaczynając od prezesa, a kończąc na młodzieży organizującej różne akcje i roznoszącej Fundacyjne ulotki).
Każdy odpowiedzialny jest za swoją działkę i robi to co do niego należy. Każdy może podzielić się swoimi pomysłami, które wspólnie opracowujemy i realizujemy. Bardzo ważny jest dla nas aspekt wolontariatu- bez niego organizacja pozarządowa nie istnieje. Ogromne znaczenie mają dla nas relacje interpersonalne w Fundacji – są one podstawą wszystkich naszych działań. Zaufanie, przyjaźń, wspólny cel to podstawa dobrego funkcjonowania wolontariatu. Cieszy nas, że pomimo tak krótkiego okresu działania jako Fundacja, zyskaliśmy wielu sympatyków i osób, które chcą działać w naszych szeregach.
Co uznałaby Pani za największy sukces Fundacji?
Sukces to pojęcie bardzo szerokie. Dla nas sukcesem jest realizowanie poszczególnych celów fundacji oraz stawianie sobie nowych. Samo powstanie Fundacji traktujemy w kategoriach sukcesu. Kolejnym jest zorganizowanie siatki domów tymczasowych, w których zwierzęta nie tylko mają większy komfort życia niż w schroniskach, ale również są mniej narażone na choroby.
Dla przykładu: w roku 2012 przyjęliśmy pod swoje skrzydła 226 kotów i 25 psów, z czego 174 koty i 23 psy znalazły nowe domy. Tylko 26 zwierzaków nie udało nam się uratować. To ogromny sukces, bo wiadomo, że schroniska tracą tych zwierząt o wiele więcej. I chociaż czasami musimy odmówić dzwoniącym ludziom, to nie wynika to z niechęci pomocy, ale z braku miejsca lub funduszy. Niestety, nasza młoda Fundacja nie jest finansowana z budżetu miasta, nie dostajemy żadnych dotacji, a utrzymujemy się jedynie z tego co sami wypracujemy lub otrzymamy jako darowiznę.
Sukcesem jest dla nad każdy nowy dom dla naszych podopiecznych, każde zdjęcie zaadoptowanego zwierzaka przesłane przez jego nową rodzinę. Każdy telefon i email z „podziękowaniem” za czworonożnego przyjaciela, który wniósł ogromną radość i ciepło do nowego domu.
Sukcesem dla nas jest również poznanie i nawiązanie przyjaźni pomiędzy osobami zaangażowanymi w Fundację i sympatykami. Wspólne pasje, zainteresowanie, wspólne planowanie i działanie oraz monitorowanie naszych rezultatów napawa nas ogromną radością i daje siłę do kolejnych działań. Pokazuje, że to co robimy razem ma sens. I to że działamy razem pozwala nam robić ciągle coś nowego.
Jakie są najbliższe plany działalności Fundacji?
Jak każda młoda organizacja plany i marzenia stanowią karmę dla naszych działań. Jeśli chodzi o te najbliższe chcielibyśmy bardziej się zcentralizować, co umożliwi nam sprawniejszą organizację. Chcielibyśmy również rozpocząć na dużą skalę kampanie edukacyjne i lekcje pro- zwierzęce. Dodatkowo marzy nam się przygotowanie warsztatów ze społecznej odpowiedzialności biznesu.
Chcielibyśmy zaangażować dzieci i młodzież nie tylko w pomoc zwierzętom bezdomnym, ale również w swój rozwój osobisty. Mamy już kilka pomysłów, w ramach których chcemy realizować tego rodzaju działania, skierowane stricte do naszych wolontariuszy i osób chcących pracować razem z nami.
Poza tym obecnie stawiamy również mocny nacisk na formowanie się organizacyjne Fundacji. Uczestniczymy w różnego rodzaju projektach i przedsięwzięciach, wzbogacamy naszą wiedzę i umiejętności z różnych dziedzin. Dzięki temu możemy sprawniej działać oraz konfrontować naszą dotychczasową wiedzę i doświadczenie z nowymi trendami oraz możliwościami. Na pewno o naszych pomysłach, akcjach i inicjatywach będziemy na bieżąco informować na naszej stronie internetowej.
Jak oceniłaby Pani stosunek ludzi (mieszkańców Rzeszowa i okolic) do zwierząt?
To niełatwe pytanie, gdyż trudno jest oceniać kogoś innego i nie leży to w naszych kompetencjach. Możemy jedynie obserwować i wyciągać subiektywne wnioski.
Wydaje nam się, że na pewno stopniowo zmienia się mentalność ludzi oraz ich podejście do zwierząt. Oczywiście na lepsze. Ludzie mają coraz większą świadomość tego, iż zwierzę to żywa istota i należy jej się szacunek i godne traktowanie. Poza tym prosty przykład: jeszcze kilka lat temu sterylizacja zwierząt stanowiła temat tabu, dzisiaj stała się „normalnością”.
Jednak jeszcze dużo czasu upłynie nim zwierzę stanie się całkowicie bezpieczne.
Co do mieszkańców Rzeszowa i okolic to wydaje mi się, że Podkarpacie nadal jest, niestety, regionem w którym stosunek do zwierząt jest bardziej obojętny niż w innych województwach. Nie wiemy z czego wynika zaściankowość tego regionu w kwestii praw zwierząt. Być może są to uwarunkowania „kulturowo- regionalne”. Jednak nie powinny one determinować bestialskiego zachowania wobec zwierząt, ich wykorzystywania i znieczulicy. Mimo tego zauważamy postęp w tych kwestiach. Coraz więcej mieszkańców Rzeszowa traktuje swoich czworonogów jako członków rodzin, a nie jako element wystroju ogrodu, czy przedmiot do spełniania określonych funkcji. Obserwujemy coraz większe zainteresowanie wśród mieszkańców Rzeszowa tematem praw zwierząt. Widzimy z jak ogromnym zaangażowaniem ludzie jednoczą się w sprawach, gdzie łamane są prawa zwierząt. Jednak z drugiej strony, obserwujemy ogromną niszę na terenie naszego miasta i województwa, w której brakuje zcentralizowanych działań lobbystycznych, eventów, pełnego zaangażowania instytucji państwowych w dyskurs pro-zwierzęcy, edukacji pro-zwierzęcej w szkołach i w ogóle brak dyskursu z organizacjami pozarządowymi.
Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w dalszej działalności.
Naprawdę piękny ruch z Waszej strony.
Chętnie bym wsparła takie przedsięwzięcie.
Nasza szkoła cyklicznie wspiera podobne aktywności społeczne na rzecz głodujących psów oraz kotów.
I to jest właśnie fajna sprawa o której chętnie się czyta w prasie blogowej- brawo Kasiu 🙂
Bardzo chętnie przyłącze się – jako sponsor waszej inicjatywy.
Nasza szkoła również chętnie przyłączy się do waszego ruchu. Kasiu prześlij szczegóły na maila!